Poprzedni artykuł w numerze
S tanisław Walicki urodził się 14 listopada 1922 r. w Bolechowie w pobliżu Stanisławowa (obecnie Ukraina). Tamże w latach 1929–1935 uczęszczał do szkoły powszechnej. W 1939 r. był uczniem Gimnazjum Ogólnokształcącego w Stryju. Po przeprowadzce do Rzeszowa w 1944 r. zdał maturę w I Gimnazjum i Liceum. W 1945 r. rozpoczął pracę w Wojewódzkim Urzędzie Ziemskim w Rzeszowie. Jednocześnie studiował w latach 1946–1950 na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Łodzi, gdzie uzyskał dyplom magistra. W 1953 r. został wpisany na listę aplikantów adwokackich Wojewódzkiej Izby Adwokackiej w Rzeszowie, jako aplikant w Zespole Adwokackim nr 2. W 1955 r. zdał egzamin adwokacki przed Wojewódzką Komisją Egzaminacyjną przy Radzie Adwokackiej w Krakowie i na podstawie uchwały Rady Adwokackiej Wojewódzkiej Izby Adwokackiej w Rzeszowie 29 marca 1965 r. uzyskał wpis na listę adwokatów z wyznaczeniem siedziby wykonywania zawodu w Kolbuszowej, niedaleko Rzeszowa. Z Kolbuszową związał się zawodowo na całe życie, dojeżdżając tam z Rzeszowa, gdzie mieszkał do chwili śmierci. W 1991 r. minister sprawiedliwości wyraził zgodę na wykonywanie zawodu przez adwokata Stanisława Walickiego indywidualnie w Kolbuszowej. W 2011 r. Stanisław Walicki przenosi siedzibę wykonywania zawodu z Kolbuszowej do Rzeszowa. 31 grudnia 2011 r. zaprzestaje wykonywania zawodu, przechodzi w stan spoczynku i przekazuje kancelarię i jej agendy swojej córce, adwokat Grażynie Walickiej-Wadowskiej.
Stanisław Walicki był doskonałym adwokatem, który prowadził sprawy o bardzo szerokim spektrum i często występował przed ościennymi sądami. Wyczulony na krzywdę ludzką, otwarty na wszelką potrzebę pomocy. W trudnych czasach angażował się w procesy o nielegalne budowy kościołów. Chętnie dzielił się wiedzą i bogatym doświadczeniem z młodszymi kolegami. Tę opinię opieram na własnych, wieloletnich relacjach z Mecenasem, który traktował mnie nieomal po ojcowsku. Często wspominał ciepło starszych, już nieżyjących adwokatów, nierzadko anegdotą utrwalając ich wizerunki. Pogodnego usposobienia, zawsze z uśmiechem, którym obdarzał każdego. Zadziwiał niewyczerpanym zapasem dowcipów, którymi zabawiał adwokatów oczekujących pod salami rozpraw, często rozluźniając napiętą atmosferę. A na salach rozpraw, dzięki swym cechom osobistym, też potrafił wprowadzić odrobinę humoru, aprobowanego przez skład sądzący. Kiedy pojawiał się na korytarzu sądowym, jego uśmiech już zapowiadał serię aktualnych kawałów. Gdy tylko wokół niego zebrało się grono słuchaczy, otwierał przepastną teczuszkę i częstował wybornymi czekoladkami, krzepiąc nas cukrem i magnezem. W charakterystyce adwokata Stanisława Walickiego warto też odnotować, że w 2001 r. otrzymał patent z podpisem Prezesa Rady Ministrów potwierdzający, że w latach drugiej wojny światowej z honorem pełnił żołnierską służbę, uzyskując prawo do zaszczytnego tytułu Weterana Walk o Wolność i Niepodległość Ojczyzny. Ostatnia karta życia adwokata Stanisława Walickiego została zapisana 24 marca 2016 r. Spoczął na rzeszowskim cmentarzu, żegnany przez rodzinę, licznie przybyłych koleżanki i kolegów adwokatów, przyjaciół i znajomych. W ziemskiej posłudze adwokackiej żarliwie bronił potrzebujących. Kiedy tak teraz stoi przed Najwyższym Trybunałem, adwokat nie jest mu potrzebny. Waga jego dobrych uczynków zdecydowanie szalę przeważa. A Panu Bogu też przyda się adwokat, który będzie umiał go rozweselać.