Poprzedni artykuł w numerze
„Człowiek płacze nad ich losem, reportażysta go opisuje” – pisze Barbara Stanisławczyk o swojej książce Ostatni krzyk, wydanej przez Dom Wydawniczy Rebis, 2011.
Nie jest to książka polityczna. Autorka nie zajmuje się przyczynami katastrofy. Oddajmy znowu jej głos: „To też opowieść (…) o wręcz metafizycznych zdarzeniach w życiu bohaterów i w moim podczas zbierania materiałów do książki. Bo sny i przeczucia są tak samo ważne jak twarde fakty”.
Kluczem do książki jest czas. W pierwszej części spotykamy dziesięciu bohaterów tej opowieści tuż przed wylotem do Smoleńska w kwietniu 2010 roku. W ich życie nie wkracza ani historia, ani polityka. Oni po prostu przygotowują się do podróży. Dla każdego z nich jest to bardzo ważny wyjazd. Jadą razem z prezydentem na groby swoich bliskich. Pakują się, jedzą kolację, szykują do drogi. Uściślają fakty z rodzinnych historii.
Oni nie wiedzą… My już wiemy więcej…
Także dla Marii Kaczyńskiej jest to prywatna podróż, bo i jej rodzinę naznaczyła śmierć zamordowanych w Katyniu. Jedzie z pamięcią o swoich dwóch stryjach. Jeden z nich to Witold Mackiewicz, brat ojca.
W drugiej części książki autorka cofa nas o 70 lat. Jesteśmy na progu wojny, poznajemy rodziny i ich wojenne losy. A także te powojenne, gdy słowa „Katyń” głośno nie wypowiadano. Zbrodnia katyńska naznaczona była tajemnicą rzutującą na życie. Tym z katyńskich rodzin często trudno było znaleźć pracę czy dostać się na studia. Dopiero w wolnej Polsce, po 1989 roku, zmienia się rzeczywistość, gdy otwarcie można będzie mówić o Katyniu.
Trzecia część książki to znowu 10 kwietnia 2010 roku. Czekamy na tych, którzy wsiedli do prezydenckiego samolotu. Zasiadamy przed ekranami telewizorów, aby zobaczyć relację z katyńskiego lasu. Może zobaczymy naszych bliskich? Dramat się dopełnia.
I tak historia zatacza koło.
W książce nie ma śledztwa, spiskowych teorii. Nie ma tu patosu. Są fakty. Autorka układa reporterski zapis z opowieści, na które czeka i które przychodzą do niej, tak jakby właśnie to ją chciały odnaleźć. Możemy przeczytać o losach Franciszka Gajowniczka, za którego życie oddał w Oświęcimiu ojciec Kolbe. O codzienności rodzin zesłanych do Kazachstanu.
Barbara Stanisławczyk z wielkim kunsztem i zegarmistrzowską precyzją buduje tę opowieść o ludzkim życiu i bezwzględności historii.
Od Katynia do Smoleńska. Historie dramatów i miłości.