Poprzedni artykuł w numerze
"Kiedyś mówiło się, że prawo to minimum moralności, ale to nie jest prawda. Nikt raczej nigdy nie twierdził, iżby moralność stanowić miała minimum prawa, co zresztą także byłoby absurdem. Najnowszym hitem naszych czasów jest teza, jakoby prawo i moralność stanowiły dwa zbiory oddzielone od siebie przepaścią. I taki pogląd nie odpowiada rzeczywistości, niesie za to niszczycielskie konsekwencje: prawo najpierw legitymizuje sankcję, a chwilę później z ochotą nakłada kantar głupoty na wszystko to, co lepiej, taniej i skuteczniej ochroniłaby norma moralna – gdyby to ona mogła użyć swojej sankcji. Dlatego prawo jest tak nienasycone.
Prawo i moralność to dwa zbiory, które się wzajemnie przecinają. Im więcej jeden z nich zagarnia dla siebie, tym bardziej drugi staje się pusty. Im bardziej jeden z nich chce drugi spustoszyć, tym mocniej szkodzi swemu własnemu zdrowiu. I, jak się zdaje, to nie moralność zaczęła tę rozgrywkę. Przykłady sytuacji, kiedy zmuszamy społeczeństwo pod sztandarem prawa do akceptacji tego, co moralność odrzuciłaby, każdy z nas z łatwością może znaleźć. Wychudła moralność i otyłe prawo. Czyż prawo powinno rzeczywiście posiadać monopol na sankcje? Dokąd zmierzamy? Czy do tego, aby mylić państwo prawa z państwem prawników? W kukułczym gnieździe – pisklęta? Prawnikom, politykom i dziennikarzom dopomogłaby zapewne stymulacja hormonem moralności”.
W 2010 roku ukazał się nakładem Czeskiej Izby Adwokackiej zbiór felietonów Karela Čermáka pod wspólnym tytułem: Dlaczego prawo jest opasłe – i inne uwagi. Cytat wyżej przytoczony pochodzi z jednego z tekstów w tym zbiorze zamieszczonych, tego dokładniej, który dał nazwę książce. Przekłada się go trudno, jako że styl i bogactwo skojarzeń Autora stanowią unikalny zestaw cech niepowtarzalnego erudyty, obdarzonego – jakżeby inaczej – iście czeskim poczuciem humoru. Znój tłumaczenia przywraca jednak kontakt z ciepłem intelektu człowieka, którego teraz nagle pomiędzy nami zabrakło.
Adwokat doktor Karel Čermák zmarł w 2017 roku w Pradze w wieku 82 lat. Przez całe swe życie był mocno związany z adwokaturą nie tylko poprzez praktykę, lecz także aktywność w samorządzie zawodowym. Mimo to znajdował czas na pisanie, na filozofię i czasami nawet na politykę: w latach 2003–2004 przez kilka miesięcy pełnił urząd ministra sprawiedliwości Republiki Czeskiej. Dwukrotnie (1990–1993 i 1996–2002) sprawował funkcję prezesa Czeskiej Izby Adwokackiej.
Był szczerym przyjacielem polskiej adwokatury. W połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku redakcja „Palestry”, której szefował wówczas adwokat Stanisław Mikke, nawiązała bliższy kontakt ze swoim czeskim odpowiednikiem „Bulletinem adwokacie” – redagowanym wtedy przez adwokata doktora Vaclava Mandáka, obecnie już także nieżyjącego. Reakcja samorządu adwokatury czeskiej okazała się żywiołowa i serdeczna: niemal natychmiast na jej zaproszenie wizytę w Pradze złożyła trzyosobowa delegacja, na czele której stał adwokat Czesław Jaworski, sprawujący wtedy funkcję prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej, a wkrótce potem z rewizytą do Warszawy zawitali adwokaci: Karel Čermák, Vaclav Mandák i Stanisław Balík (ten ostatnio wymieniony był w późniejszych latach prezesem ČAK, aktualnie zaś należy do grona Kolegium Redakcyjnego „Palestry”). Wymiana doświadczeń niełatwego czasu transformacji była zaiste bezcenna. Czesi na dodatek mieli wtedy poza sobą aksamitne rozstanie z adwokaturą słowacką, a także wchłonięcie pokaźnej części grupy zawodowej tak zwanych prawników gospodarczych, czyli odpowiedników polskich radców prawnych; proces ten przebiegł w Bohemii i na Morawach nieomal bezboleśnie, ponieważ wspomniana wcześniej profesja nie dorobiła się własnego samorządu zawodowego, a przy tym warunki stawiane jej członkom przy wstępowaniu do adwokatury czyniły taki akces dla wielu nieopłacalnym z powodu konieczności stania się niezależnymi prawnikami.
Doktor Čermák odegrał niepoślednią rolę nie tylko przy projektowaniu trybu przyjmowania w szeregi palestry dotychczasowych prawników gospodarczych. Wcześniej jeszcze, tuż po rozpoczęciu procesu politycznego zwanego Aksamitną Rewolucją, w ciągu krótkiego czasu wraz z niewielkim zespołem kolegów przygotował projekt ustawy o adwokaturze. Trzeba przy tym mieć na uwadze, że przed 1990 rokiem w Czechosłowacji funkcjonowała adwokatura nie całkiem mieszcząca się w tradycyjnym pojęciu; owszem, istnieli adwokaci, zachowała się instytucja patronatu i ocalały pewne tradycyjne zasady – lecz totalitarne państwo nie dopuszczało do powstawania rzeczywistej organizacji samorządowej. Jej namiastkę stanowiły Centrala Czeskiej Adwokatury oraz Miejskie Stowarzyszenia Adwokatów – ciała bez jakichkolwiek kompetencji władczych. Pod koniec trwania chwiejącego się systemu komunistycznego Karel Čermák stał już, z wyboru kolegów, na czele Centrali Czeskiej Adwokatury, co pozwoliło Mu w toku dokonującej się zmiany otoczenia politycznego wywrzeć bezpośredni wpływ na kształt odtwarzającej się niezależnej adwokatury. Nigdy – ani za czasów tak zwanej Czechosłowackiej Republiki Ludowo-Demokratycznej, ani też w niepodległych Czechach – nie należał doktor Čermák do jakiejkolwiek partii politycznej.
W dostarczeniu wzorca rozwiązań ustawowych w 1990 roku nieocenioną pomoc okazał czeskim adwokatom austriacki samorząd zawodowy, na czele z jego prezesem doktorem Walterem Schuppichem – tym samym, który niezawodnie wspomagał także i polską adwokaturę tuż po przełomie okrągłostołowym. Adwokat Karel Čermák w grudniu 1989 i styczniu 1990 wielokrotnie podróżował do Wiednia. Uregulowanie zasad działania niezależnej adwokatury, które powstało w oparciu o tamtejsze wzory, nie było Czechom pojęciowo obce: wszak aż do 1948 roku obowiązywała tam austriacka ustawa z 1868 roku, z licznymi nowelizacjami uchwalonymi za czasów Pierwszej Republiki Czechosłowackiej.
Pomoc z zagranicy – tym razem dosyć niespodziewana – nadeszła dla nowo powstałego samorządu zawodowego w Pradze także w zakresie odbudowania komunikacji i związków z adwokaturą europejską. Do doktora Čermaka, jeszcze wtedy, kiedy szefował Centrali Czeskich Adwokatów, zgłosili się osobiście w Pradze przedstawiciele władz palestry holenderskiej; jej prezes wkroczył do gabinetu swego czeskiego kolegi z wielkim pudłem, które wręczył, objaśniając, że znajduje się w nim podarunek w postaci faksu, ponieważ w Amsterdamie skonstatowano, że nie można było nawiązać kontaktu z Pragą z powodu braku niezbędnego urządzenia.
Polskę i Polaków znał doktor Čermák i rozumiał dobrze. Cenił sobie spotkania z przedstawicielami naszego zawodowego samorządu, dyskusje o prawie, jego zmianach i funkcjonowaniu. A w równym stopniu interesowała Go historia, dawniejsza i najnowsza. Uwrażliwiony artystycznie, głęboko przeżywał wyjazd do Żelazowej Woli. Podczas nieformalnych rozmów mówił najczęściej niewiele, raczej słuchał otoczony kłębami papierosowego dymu – palił nieomal bez przerwy, kiedy tylko znalazł się w miejscu, które na to pozwalało. Śmiał się chętnie i szczerze.
Życzliwy był wszystkim, także tym, których program życiowy daleko odbiegał od Jego ideałów. Zaraz po nawiązaniu kontaktu z holenderskim samorządem, wraz z ówczesnym prezesem Słowackiej Izby Adwokackiej doktorem Štefanem Detvaiem, wybrał się do Maastricht, aby tam uzyskać pomoc w przyłączeniu czeskiej i słowackiej adwokatury w charakterze obserwatorów do CCBE; porozumiał się wcześniej z szefem stowarzyszenia prawników gospodarczych Otto Kunzem, że interesy także tej grupy zawodowej będzie w przyszłości w Brukseli reprezentował. Słowacko-czeską delegację wiózł kierowca ČAK, który do tamtego momentu przez wiele lat pełnił funkcję przewodniczącego zakładowej organizacji partyjnej. Doktor Čermák uważał za oczywiste, że zatrzyma w pracy tego człowieka, który swoje obowiązki szofera wykonywał zawsze sumiennie i uczciwie.
Karel Čermák zaczynał swoją karierę nader skromnie, tuż po studiach otrzymał nakaz pracy do jednego z małych miasteczek i tam udało Mu się rozpocząć aplikację adwokacką – był to rok 1959. Popracował jeszcze w kilku innych niewielkich ośrodkach, zanim wreszcie zaczął praktykować w Pradze. Miał sporo szczęścia do patronów i dzięki temu znalazł się w stołecznym Zespole Adwokackim nr 1, o tyle atrakcyjnym, że skupiał on prawników znających języki obce i prowadzących sprawy z tak zwanym elementem zagranicznym. W owym czasie adwokatów w Czechosłowacji było niewielu, bo też ich rola ograniczała się do obron karnych, udziału w drobnych sprawach cywilnych, procesach rozwodowych czy alimentacyjnych. Zdarzało się występować w sprawach politycznych, broniąc na przykład osoby absurdalnie oskarżane o sabotaż w zakładzie pracy – inteligentne podejście umożliwiało nawet w tamtej rzeczywistości osiągnięcie obrończego sukcesu. Po roku 1948 środowisko zostało zdziesiątkowane przez przymusowe usunięcie zeń przez komunistyczną władzę państwową około 70–80% stanu osobowego (niektórzy już do końca życia nie mogli podjąć jakiegokolwiek inteligenckiego zajęcia, a bywało, że zsyłano ich do kopalni). Było także dość mocno zinfiltrowane przez tajnych współpracowników bezpieczeństwa, co nieraz powodowało haniebne przypadki sprzeniewierzenia się adwokackim powinnościom, złamania tajemnicy obrończej i donoszenia władzom na własnych klientów. Zachowanie przyzwoitości wymagało w takim otoczeniu nie tylko mocnego kręgosłupa moralnego, ale i ogromnej przytomności umysłu.
Po roku 1990 Karel Čermák zajął się zawodowo nową dziedziną: prawem autorskim, wkrótce stając się wybitnym jego znawcą. Nigdy nie próbował w nowym ustroju nikogo nieszczerze przekonywać, iżby adwokat nie miał pracować dla pieniędzy. Ale – jak to przystoi dżentelmenom – nie dyskutował o zarobkach, za to umiejętnie używał zapracowanych środków na rozwój własnych zainteresowań.
W młodości, zanim rozpoczął przygodę z Temidą, pragnął studiować na Wydziale Lingwistyki Uniwersytetu Karola w Pradze. Nie przyjęto go, gdyż pomimo zaprezentowania nieprzeciętnych walorów intelektualnych, w rozmowie kwalifikacyjnej dał zdecydowany wyraz swemu przywiązaniu do wiary katolickiej i Kościoła rzymskokatolickiego. O tym zdarzeniu nie opowiadał, nie wspomniał o nim także podczas wywiadu-rzeki, którego na około rok przed śmiercią udzielił autorom znakomitej pozycji książkowej Nestorzy adwokatury; świadczy o nim jedynie ilustrująca wywiad fotografia autentycznego dokumentu – odmowy przyjęcia na studia z roku 1953.
W przedmowie do wcześniej wspomnianego zbioru felietonów Karela Čermáka (jednego z dwóch, jakie zostały opublikowane drukiem) adwokat doktor Martin Vychopeň, pełniący w roku 2010 funkcję prezesa Czeskiej Izby Adwokackiej, napisał między innymi: „Ta część adwokackiej społeczności, która ograniczyła swe zainteresowanie praktyką do zarabiania pieniędzy, limitując, a nawet wyłączając z pola widzenia takie rzeczy, jak czynienie wysiłku, aby pomóc klientowi w niełatwej sytuacji życiowej, w której się znalazł, wypełnienie powinności stanu adwokackiego i wręcz zachowanie przyzwoitości w swoich własnych oczach – wielu spośród zamieszczonych tu myśli nie przyswoi, mam jednak nadzieję, że przynajmniej się nad nimi zaduma”.