Zainstaluj aplikację Palestra na swoim urządzeniu

Kilka uwag i przemyśleń po konferencji „Czy proces karny stał się procesem prokuratora?”

Data publikacji

09.08.2021 19:43

Udostępnij

Piotr Rachwał

 

Konferencja zatytułowana „Czy proces karny stał się procesem prokuratora?”, zorganizowana przez Katedrę Postępowania Karnego UMCS w Lublinie, odbyła się 11.06.2021 r. za pośrednictwem aplikacji Teams. Sposób jej przeprowadzenia miał swoje dobre i złe strony. W czasach pandemicznych ludzie spragnieni są bowiem bezpośrednich kontaktów, ale możliwość uczestnictwa w konferencji o słonecznym poranku, na werandzie domu, wiele rekompensuje.

Tuż przed rozpoczęciem konferencji podzieliłem się swoim uczestnictwem w konferencji z sędzią w stanie spoczynku, która po usłyszeniu tytułu, spontanicznie uznała, że dzisiejszy proces jest właśnie procesem prokuratora. Tymczasem ja, równie spontanicznie, wyraziłem pogląd przeciwny. Ostatecznie doszliśmy do konsensusu. W zakresie spraw medialnych – zwłaszcza dotyczących odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów – uznaliśmy, że zdanie to jest prawdziwe, natomiast odnośnie do „pierwszej linii frontu” doszliśmy do przeciwnego wniosku. 

Konferencję otworzyła kierownik Katedry Postępowania Karnego UMCS prof. dr hab. Katarzyna Dudka. Gości przywitał Prorektor UMCS dr hab. Arkadiusz Berezy, prof. UMCS. W trakcie swojego wystąpienia wyraził kategoryczne stanowisko, jakoby postępowanie karne było kontradyktoryjne. W pierwszych minutach konferencji poczułem zakłopotanie, bowiem zdałem sobie sprawę, że obecnie nie wiem, jaki jest model postępowania karnego. Na studiach byłem uczony o jego kontradyktoryjno-inkwizycyjnym charakterze. W trakcie aplikacji byłem świadkiem prac Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego nad reformą procedury, która miała zmierzać do wprowadzenia postępowania kontradyktoryjnego. Jako świeżo upieczony adwokat byłem obrońcą w jednym (sic!) postępowaniu, które toczyło się hybrydowo (na podstawie starych i części nowych przepisów). Sędzia, o której już wspomniałem, opowiadała mi, jak w 2015 r. na korytarzu sądowym spotkała adwokata studiującego „kodeks z czerwoną obwolutą”. Zagadnięty odpowiedział, że jest w trakcie nauki „wielkiej nowelizacji” i ostatni raz taki trud edukacyjny podejmował w trakcie przygotowywania się do egzaminu adwokackiego. Do dzisiaj nie wiem, kim był ten adwokat, ale jest mi go strasznie żal. Uczył się czegoś, co w rzeczywistości nigdy nie stało się podstawą procedowania, a przynajmniej nie w takim rozmiarze, aby mogło przynieść beneficjum. Czegoś, co nim stało się ciałem, już zgniło. Kolejne nowelizacje po 2016 r. niewątpliwie przywróciły „poprzedni ład”, ale nikt mi już nie powiedział o co chodzi. 

Ustawodawca od pewnego czasu stał się „szeryfem”, który nie uzasadnia swoich przedsięwzięć, nie przekonuje, dlaczego tak będzie lepiej. W końcu ma poparcie suwerena. Nasz ustawodawca powrócił do czystego XIX w. pozytywizmu J. Austina, a mnie się wydawało, że pozytywizm jest martwy! Myśmy go zabili!

Ostatecznie dowiedziałem się od panelistów, że nie mamy do czynienia z reformą kodeksu postępowania karnego, a nawet ze zmianą modelu tego postępowania, ale z jego systematycznym rozmontowywaniem, które dokonywane jest na potrzeby partykularnych interesów, czego przykładem może być art. 5 ustawy z 10.06.2016 r. o zmianie ustawy – Kodeks postępowania karnego, ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty oraz ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (Dz.U. z 2016 r. poz. 1070), zwana przez uczestników konferencji „lex Obajtek”).

Moderatorem pierwszego panelu „Czy proces karny stał się procesem prokuratora? – analiza dogmatyczna” był dr hab. Krzysztof Woźniewski. Pierwsza głos zabrała dr hab. Teresa Gardocka, która między innymi zwróciła uwagę na art. 360 ustawy z 6.06.1997 r. – Kodeks postępowania karnego (Dz.U. z 2020 r. poz. 1458 ze zm.), dalej k.p.k., który stanowi, że „§ 1. Sąd może wyłączyć jawność rozprawy w całości albo w części: 1) jeżeli jawność mogłaby: a) wywołać zakłócenie spokoju publicznego, b) obrażać dobre obyczaje, c) ujawnić okoliczności, które ze względu na ważny interes państwa powinny być zachowane w tajemnicy, d) naruszyć ważny interes prywatny; 2) jeżeli choćby jeden z oskarżonych jest nieletni lub na czas przesłuchania świadka, który nie ukończył 15 lat; 3) na żądanie osoby, która złożyła wniosek o ściganie. § 2. Jeżeli prokurator sprzeciwi się wyłączeniu jawności, rozprawa odbywa się jawnie”. 

Teresa Gardocka podkreśliła, że w tej normie to prokurator staje się decydentem w postępowaniu sądowym, mimo że jest tylko stroną postępowania. Wtedy dotarło do mnie, że pytanie będące tematem konferencji nie tylko ma odpowiedź, ale także ma swoje zabarwienie oceniające. Wszyscy pozostali prelegenci, co do zasady, byli zgodni, że proces karny, który będzie procesem prokuratora, będzie procesem… No właśnie, jakim? Instynktownie czujemy, że złym. Ale czy rzeczywiście taki będzie i czy rozmontowany przez ustawodawcę proces może być gorszy niż jest? Na szczęście prelegenci i dyskutanci byli zgodni, że istnieje ratunek. Racjonalizacja procedury przez praktykę może być remedium dla działań polityków. Tylko czy mamy sędziów herkulesów, czy mamy prokuratorów Dedali, a adwokatów z Argusowym okiem? Czy dzisiejsze kadry są dostatecznie dobrze przygotowane, by zapewnić ratunek wymiarowi sprawiedliwości?

Kolejnym prelegentem była prof. dr hab. Hanna Paluszkiewicz, która podjęła się analizy między innymi art. 349 k.p.k. w brzmieniu pierwotnym, obowiązującym do nowelizacji i tym który wszedł w życie 22.06.2021 r. Na uwagę zasługuje § 6 znowelizowanego przepisu wprowadzający prekluzję, która w rzeczywistości dotyczy tylko oskarżonego i jego obrońcy, z uwagi na przedmiot wniosków, wobec czego uprzywilejowuje prokuratora. Słusznie replikowano w ramach dyskusji, że w dotychczasowej praktyce przepis ten miał marginalne znaczenie, a sprowadzał się w praktyce do ustalenia terminów rozpraw. W zależności od obyczajów, biorąc pod uwagę plany urlopowe albo na nie nie bacząc. 

Następnie głos zabrał prof. dr hab. Andrzej Sakowicz, wychowanek prof. dr hab. Piotra Hofmańskiego, który odpierał zarzuty co poniektórych, jakoby jego mentor miał tendencje do ogłupiania swoich interlokutorów. Ale nie ta kwestia była kardynalnym punktem jego wypowiedzi. Ostatecznie doszedł on do wniosku, że istnieją podstawy do uznania, że w pewnych sytuacjach prokurator staje się „nadsędzią” (por. art. 257 § 3 k.p.k.). W pierwszej kolejności zwrócił on uwagę na art. 46 § 2 k.p.k. stanowiący, że „§ 1. W sprawach o przestępstwa ścigane z oskarżenia publicznego udział oskarżyciela publicznego w rozprawie jest obowiązkowy, jeżeli ustawa nie stanowi inaczej. § 2. Jeżeli postępowanie przygotowawcze zakończyło się w formie dochodzenia, niestawiennictwo oskarżyciela publicznego na rozprawie nie tamuje jej toku. Przewodniczący lub sąd mogą uznać obecność oskarżyciela publicznego za obowiązkową”, który wymusza aktywność sądu i odejście od kontradyktoryjności. Wtedy zrozumiałem, dlaczego instynktownie miałem rację, że dzisiejszy proces karny nie jest procesem prokuratora – coraz rzadziej dają się oni spotkać na rozprawie. Co prawda w apelacji krakowskiej ten problem wydaje się być marginalny, ale zgodnie z danymi przedstawionymi przez kolejnego prelegenta – prokuratora dr Michała Mistygacza – w apelacji warszawskiej jedynie w 1/4 rozpraw uczestniczy prokurator.

Następnie Andrzej Sakowicz podkreślił, że w zakresie, w jakim art. 385 § 1a k.p.k. pozostawia przedstawienie zarzutów przez sąd – w przypadku gdy prokurator nie bierze udziału w rozprawie – sprzeczne jest z zasadną niezawisłości. W tym zakresie dokonał analizy porównawczej w stosunku do przepisów kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia, gdzie w analogicznej sytuacji wniosek o ukaranie odczytuje protokolant. W mojej ocenie nie mamy do czynienia z naruszeniem konstytucyjnej zasady niezawisłości sędziowskiej, ale z potencjalnym zarzutem naruszenia zasady fair trial w znaczeniu formalnym. Nawet na zakończenie udało mi się podzielić tą uwagą z uczestnikami konferencji. W moim przekonaniu podstawową bolączką wymiaru sprawiedliwości jest gwałt na oskarżonym dokonywany przez sąd, rozumiany jako zachwianie procesu komunikacyjnego w rozumieniu filozofii Jurgena Habermasa. Autor ten racjonalność komunikacyjną rozumie jako stan zmierzający w stronę idealnej sytuacji mowy, który musi mieć prymat nad racjonalnością techniczną. Filozofia J. Habermasa może także być dobrym aparatem do odpowiedzi na pytanie będące przedmiotem konferencji. W mojej ocenie proces karny w obecnym kształcie, a także po wejściu w życie ustawy nowelizującej z 20.04.2021 r. o zmianie ustawy – Kodeks karny oraz niektórych innych ustaw, co do zasady spełnia przesłanki ideale Sprechsituation: sfera publiczna i inkluzja – nikt kto mógłby wnieść jakiś istotny wkład ze względu na kontrowersyjne, ważnościowe roszczenie, nie może zostać wykluczony (prokurator, oskarżony, obrońca, oskarżyciel posiłkowy i jego pełnomocnik oraz świadkowie); równouprawnienie komunikacyjne: wszyscy mają jednakową szansę wypowiedzenia się w sprawie; wykluczenie złudzeń i iluzji: uczestnicy muszą mówić to co myślą (w tym zakresie rolę obrońcy ograniczy bezwzględny nakaz podejmowania czynności na korzyść oskarżonego); brak przymusu: komunikacja nie może podlegać restrykcjom (w ramach tego postulatu dostrzegalne jest ograniczanie praw oskarżonego przez sąd, który niejednokrotnie limituje jego wypowiedzi, a tym samym prawo do obrony) – lepszy argument może dojść do głosu i zdecydować o wyniku dyskusji.

Nawet najostrzejszy prokurator nie jest w stanie doprowadzić oskarżonego do takiego stanu poczucia zagrożenia jak sąd, który nie zachowuje dystansu i manifestuje swoją dezaprobatę dla oskarżonego jeszcze przed wydaniem wyroku. W mojej ocenie przyczyną tego, że niemal wszyscy odbywający karę pozbawienia wolności odbywają ją „za niewinność”, jest właśnie fakt, że w ich ocenie nie mieli oni zapewnionego uczciwego procesu i zabrakło zastosowania zasady przekonywania podsądnego co do trafności rozstrzygnięcia. Mimo że taka zasada nie jest wprost wyrażona w kodeksie postępowania karnego, a jej treść czerpię bezpośrednio z art. 11 k.p.a., to zdekodować ją można z art. 2 § 1 pkt 2 k.p.k. stanowiącego, że „przepisy niniejszego kodeksu mają na celu takie ukształtowanie postępowania karnego, aby przez trafne zastosowanie środków przewidzianych w prawie karnym oraz ujawnienie okoliczności sprzyjających popełnieniu przestępstwa osiągnięte zostały zadania postępowania karnego nie tylko w zwalczaniu przestępstw, lecz również w zapobieganiu im oraz w umacnianiu poszanowania prawa i zasad współżycia społecznego. 

Jako adwokat wiem, jak bywamy sfrustrowani, pozbawieni cierpliwości, drażliwi i przekonani o naszej racji. To co ostatecznie przystoi obrońcom i oskarżycielom nie przystoi sądowi. Niewłaściwa postawa sądu – gospodarza – budzi niezrozumienie u oskarżonego, a także u obrońców. Na ten aspekt szczególną uwagę zwracał kolejny prelegent adw. prof. dr hab. Cezary Kulesza. Ze swadą starego wygi sądowego przypomniał mi, że statystycznie wykonywany przez nas zawód nie ma co do zasady sensu. 2% uniewinnień, tyle samo uwzględnionych zażaleń obrońców na tymczasowe aresztowanie. Chciało mi się płakać, ale przypomniałem sobie, że „statystyka jest jak kostium bikini: pokazuje wiele, ale nie pokazuje najważniejszego” – nie pokazuje prawdy. 

Jeden z uczestników debaty, lecz nie pamiętam już który, zwrócił uwagę, że zasada prawdy nie jest zasadą uprzywilejowaną, że jest tylko jedną z zasad kodeksu postępowania karnego, z czym osobiście nie mogę się zgodzić. Pewien jestem natomiast, że dr hab. Wojciech Jasiński odwołał się do tego co jest mi najbliższe, to znaczy do zasad aksjologicznych. Ostatecznie wyraził jakże trafny pogląd, że to nie dominacji prokuratora w procesie powinniśmy się obawiać, ale procesu, który nie zapewnia arbitralności, przestrzegania reguł gry, lojalności procesowej, ogólnych i akceptowalnych wartości. Proces pozbawiony tych cech rujnować będzie bowiem autorytet wymiaru sprawiedliwości. 

Po krótkiej przerwie odbył się drugi panel „Czy proces karny stał się procesem prokuratora w ocenie praktyków?”. Jako pierwsza głos zabrała adw. dr Hanna Gajewska-Kraczkowska (ORA Warszawa), która przedmiotem swoich zasadniczych rozważań uczyniła art. 12 prawa o prokuraturze, który stanowi, że „§ 1. Prokurator Generalny, Prokurator Krajowy lub inni upoważnieni przez nich prokuratorzy mogą przedstawić organom władzy publicznej, a w szczególnie uzasadnionych przypadkach także innym osobom, informacje dotyczące działalności prokuratury, w tym także informacje dotyczące konkretnych spraw, jeżeli informacje takie mogą być istotne dla bezpieczeństwa państwa lub jego prawidłowego funkcjonowania. § 2. Prokurator Generalny oraz kierownicy jednostek organizacyjnych prokuratury mogą przekazać mediom osobiście, lub upoważnić w tym celu innego prokuratora, informacje z toczącego się postępowania przygotowawczego lub dotyczące działalności prokuratury, z wyłączeniem informacji niejawnych, mając na uwadze ważny interes publiczny. § 3. W przypadkach wskazanych w § 1 i 2 nie jest wymagane uzyskanie zgody prowadzącego postępowanie przygotowawcze. § 4. Odpowiedzialność za wszelkie roszczenia powstałe w związku z czynnościami, o których mowa w § 1 i 2 ponosi Skarb Państwa. Odpowiedzialność Skarbu Państwa obejmuje również obowiązek złożenia oświadczenia o odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie oraz obowiązek zapłacenia sumy na wskazany cel społeczny. § 5. Do odpowiedzialności osób, o których mowa w § 1 i 2, stosuje się odpowiednio art. 119–121 ustawy z 26.06.1974 r. – Kodeks pracy".

Prelegentka wskazała, że przepis ten stanowi zagrożenie także dla postępowania przygotowawczego, bowiem ujawnienie informacji z postępowania przygotowawczego może następować bez zgody prokuratora prowadzącego postępowanie przygotowawcze. Mamy w takiej sytuacji do czynienia z samodyskryminacją Prokuratury, ale jak wiemy z politycznego punktu widzenia nie ma to większego znaczenia w przypadku, gdy „słuszną linię ma nasza władza”. 

Sędzia sądu rejonowego dr Sebastian Kowalski, jak i prokurator dr Michał Mistygacz, próbowali przywracać uczestnikom wiarę w wymiar sprawiedliwości. Mieli dosyć trudne zadanie, bowiem jak zwróciłem uwagę, zdecydowana większość negatywnie oceniała poszerzanie uprawnień prokuratora. Prelegenci ci omówili art. 257 § 3 k.p.k., który jest przejawem nierówności stron postępowania sądowego i w praktyce prowadzić może do blokowania tygodniami wyjście oskarżonego z aresztu. Prokurator dr Michał Mistygacz próbował delikatnie przekonać swoich rozmówców, że nawet jeżeli prokurator otrzymuje dodatkowe uprawnienia to nie jest to jeszcze zamach na prawa obywatelskie. Przypomnieć należy, że do zadań prokuratury należy nie tylko ściganie przestępstwa, ale i stanie na straży praworządności. Nie ma przekonujących argumentów, że prokurator, ex difinitione nie jest w stanie zachować obiektywizmu i odciąć się od jednej ze swych ról – oskarżyciela. Zwrócił on uwagę, że obecna atmosfera pracy w Prokuraturze prowadzi do regresu w zakresie stosowania art. 335 k.p.k., ale także uczestnictwa przez prokuratorów w rozprawach, gdzie ich obecność nie jest obowiązkowa. 

Wszyscy byli zgodni, że „takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. Podkreślono, że zmianie powinien ulec model dochodzenia do „korony” zawodów prawniczych. Wskazano, że doświadczenie życiowe jest wartością, której nie da się nadrobić najgruntowniejszą edukacją prawniczą. Może dożyjemy czasów, kiedy to warunki pracy, prestiż i własne ambicje będą prowadziły doświadczonych adwokatów do uwieńczenia swojej kariery zawodowej poprzez zamianę żabotu zielonego na fioletowy i orzekania nie tylko z partyjnej nominacji w najwyższych instancjach, ale jako niezależni sędziowie liniowi. 
Gratulując organizatorom pomysłu i wykonania, proszę jednocześnie o dalsze konfrontowanie dogmatyki z praktyką prawniczą, bowiem te dwa elementy żyć bez siebie nie mogą. 

Piotr Rachwał

Autor jest adwokatem (ORA w Krakowie).

Informacja o plikach cookies

W ramach Strony stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze Strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Możecie Państwo dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce internetowej w każdym czasie. Więcej szczegółów w "Polityce Prywatności".